Pełna wrażeń z pobytu w Treasure Beach postanowiłam napisać coś więcej o tym cudownym zakątku jamajskiego wybrzeża. Mam nadzieję, że moje refleksje oraz informacje przybliżą Wam Jamajkę, jej mieszkańców a także miejsce które stanowić będzie Waszą bazę, czyli "home sweet home" w Treasure Beach. Oto wioska rybacka - cudownie spokojny i maksymalnie optymistyczny zakątek na naszej planecie.
Czas tu nie płynie tylko sączy się leniwie i właściwie wszystko jedno który to dzień tygodnia i która godzina-pory dnia wyznaczone są przez słońce które z wielkim majestatem "wpływa" do morza wczesnym wieczorem, zapraszając na widowisko mieszkańców wioski a także nielicznych tu turystów.
Cały ten wspaniały wieczorny rytuał oglądania dokonuje się w klimatycznym barze "U Eggyego" (Eggy's Bar). Wszyscy z zapartym tchem obserwują wtedy słońce i kolory nieba, popijając najlepsze piwko na świecie - Red Stripe, Ponch Rum albo magiczną pinakoladę.
W powietrzu unoszą się zapachy morza, grilla i marihuany która jest tu palona z namiętnością i jest jednym z elementów lub rytuałów życia ludności jamajskiej. Wszyscy poruszają się tu w rytm muzyki reggae, która dosłownie kołysze ciała, rozśpiewuje gardła i wyzwala euforię...
W naszej wiosce ukryli się przed światem nieliczni biali outsiderzy z różnych krajów europy. Są prawie niezauważalni, spotkać ich można w Coffeshopie na śniadaniu i oczywiście na wieczornym spektaklu o zachodzie słońca u Eggego. Knajpa śniadaniowa Coffeeshop warta jest także parę słów. Jest to lokal w iście jamajskiej estetyce dekoracyjnej, czyli bardzo kolorowy, z surowymi meblami, klimatyczna przystań dla smakoszy porannej kawy i potrawy która mnie zachwyciła: Ackee and Soltfish, do tego oczywiście koniecznie kilka kulek "dumplings", ulepionych z kruchego ciasta, lekko słonych. Mistrzostwo smaku!!! Akee to owoc narodowy, w kolorze żółtym, z którego wydłubuje się trujące pestki (Jamajczycy mówią na to poison). Tak oczyszczony owoc smażą na maśle i dosłownie wygląda on po rozdrobnieniu jak jajecznica, w smaku również przypomina intensywną jajecznicę a smak intensyfikuje rozdrobniony suszony słony dorsz. Po chwili na stół wchodzi najpyszniejszy dżem na świecie z owoców guawa i dla złamania smaku można smarować nim kuleczki (dumplings) z ciasta. Wyśmienita uczta! Po śniadaniu sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy, przy których pomarańcze importowane do europy smakują jak produkt pomarańczopodobny. Cała ta ceremonia trwa sobie bez pośpiechu, niektórzy przychodzą tu na samą kawkę i pogawędkę, inni po prostu siedzą, kręcą blanty i obserwują otoczenie oddając się upojeniu od zielska...
Nie ma tu żadnych harmonogramów, wytyczonych limitów czasowych, nie ma nawet określonych ilości porcji jedzenia - po prostu ile się kucharce nałoży tyle masz na talerzu ;-) Po śniadaniu, które może trwać nawet do popołudnia można iść na plażę. Ma ok. 1km długości, jest piaszczysta, z porozrzucanymi tu i tam knajpkami. Wszystko zintegrowane z przyrodą, natura miejscami wdziera się na plażę dziwnym zielonym pnączem, gdzieniegdzie wystają z morza nacieki zastygłej lawy, malutkie kraby kryją się przed nami do dziur w piasku, wszędzie słychać śpiew ptaków i oczywiście kojący szum fal.
Koniec plaży stanowi knajpka "Eggy's bar" oraz cypel z pięknym i słynnym drzewem, z fantazyjnie poskręcanymi konarami. Można przejść dalej pokonując wulkaniczne skałki i kontynuować spacer plażą. Najczęściej pustą!
Jamajka to przede wszystkim ludzie, przyjaźni, zaciekawieni, ufni, pozdrawiają każdego słowami "Bless", What's up? (co u Ciebie?), na wszystko potakują "Ja mon", a jak przystaniesz na chwilę by z nimi pogadać, pytają: "is everything all right"?. Pytają czy dobrze się czujemy na Jamajce, czy nam się podoba, czy jesteśmy szczęśliwi. Ciesza się naszym szczęściem i potakują nam... ni wiedzą, że wszechobecny chill jamajski daje nam radość i odprężenie.
Dobrodziejstwa Jamajki to nie tylko wybrzeże z palmami i knajpkami. Warto wybrać się na wyprawę w góry Blue Mountain. To raj dla spragnionych doznań wszechogarniającej przestrzeni, niezwykłych widoków górskiej dżungli i rozległych plantacji kawy. Można brnąć w pochłaniającą czeluść soczystej zieleni szlakami trekingowymi,
zwiedzać plantacje Blue Mountain Coffee, rozmawiać z przyjaznymi tubylcami
lub po prostu byczyć się na jednym z licznych wysokich wzniesień i rozkoszować się magicznymi widokami.
A wieczorem pyszna kolacja i sesja rumowa w przyjaznym górskim domku na skarpie...
Na każdym kroku Jamajka zaskakuje, w każdym zaułku i zakątku tego państwa można odkryć coś co nas do niej zbliża, co w końcu utwierdza nas w postanowieniu, że znów tu przyjedziemy...na dłużej! A pod koniec pobytu błagalnie wyśpiewujemy do niej: "one more night, give me just one more night..."