Luty 2009, Marta i Paulina
Island of Sun
W poznawaniu Jamajki najważniejsze jest to, aby zobaczyć prawdziwe oblicze tego miejsca, a nie takie, które oferują betonowe hotelowe kompleksy. Istnieją dwa sposoby podróżowania, pierwszy z nich to: basenik, leżaczek, all inclusive, animacje i kosztowne wycieczki. Drugi z nich to naJamajke.pl, który zamiast basenu oferuje dziką plażę, zamiast leżaka-hamak, zamiast all inclusive-małe knajpki, gdzie jedzą zwykli mieszkańcy, zamiast animacji-ognisko i gitarę, a zamiast kosztownych wycieczek - odkrywanie nowych szlaków i podziwianie dzikiej przyrody.
Dla tej wyspy można stracić głowę, powie Ci to większość ludzi, którzy poznali jej urok z dala od hotelowych skupisk i "przypadkowych" turystów. Co prawda wystarczy sekunda po wyjściu z lotniska, aby poczuć słodką woń powietrza, taką ciepłą i niezwykle przyjemną. Minuta wystarczy, alby obskoczył Cię tłum ludzi gotowych pomóc Ci we wszystkim.
Potrzeba jednego dnia w Treasure Beach, aby się przekonać, że tu naprawdę nikt się nie spieszy. Po kilku dniach sam przestaniesz już cokolwiek planować i poddasz się niezwykle przyjemnej atmosferze "soon come", co u nas można tłumaczyć czymś pomiędzy "żyj chwilą" i "co przyniesie los". Po tygodniu zrozumiesz, dlaczego otaczają Ciebie sami uśmiechnięci i życzliwi ludzie a i Tobie samemu radość będzie malowała się na twarzy.
Jamajka to słońce, palmy, reggae, red stripe, rum i kawa. Mimo swoich niewielkich rozmiarów Jamajka posiada wiele twarzy. Niewątpliwie perełką tego kraju jest Treasure Beach.
Jak sama nazwa wskazuje to skarb wśród miejsc, które warto zobaczyć. To właśnie tu, czując wiejski klimat można tak naprawdę odpocząć. Żyjąc w naszym zwariowanym świecie same zapomniałyśmy jak się odpoczywa. Przypomniałyśmy sobie o tym dopiero tu.
Całą wyspę można zwiedzić wypożyczają samochód na 3-4 dni. Ruszyć z Treasure Beach, by po godzinie zatrzymać się na tarasie widokowym Lover Leap, aby usłyszeć opowieść o nieszczęśliwej miłości kochanków.
Kierując się na północ warto zobaczyć Mausolem of Bob Marley w Nine Mile gdzie znajduje się jego grób. Samo miejsce przypomina twierdzę a tamtejsi ludzie już nauczyli się zarabiać na naiwności turystów także trzeba tu być asertywnym i ostrożnym.
Dalej na północ rozciąga się cała plejada miejsc wymienionych we wszystkich przewodnikach takich jak St Ann Bay, Ocho Rios czy Port Antonio i warto przejechać tę trasę wybrzeżem zatrzymując się, choć na kilka chwil.
Do Blue Mountains należy wjechać od strony Kingston, bo podróż z Morant Bay, tak jak my jechaliśmy od Yallahs, wąskimi drogami może okazać się niemożliwa. Chyba, że siedzimy w terenowym samochodzie, choć i to nie gwarantuje dotarcia do celu. By zobaczyć góry potrzebujemy przynajmniej jednego dnia. Są piękne i potężne i raczej nieprzystosowane do pieszych wycieczek. Większość Jamajczyków z niższych rejonów nigdy nie było w górach, a jamajscy górale trudnią się na plantacjach kawy, którą za drobną opłatą chętnie pokażą. Nocą niebo w górach jest niesamowite i mieni się milionami gwiazd. Warto mieć w zanadrzu kilka życzeń, bo często dostrzeżemy taką, która akurat spada.
Wracając z powrotem do Treasure Beach poczujemy się jakbyśmy wracali do domu, gdzie jest spokój, klimat i same znajome twarze. Tu, miejscowy rybak, może nawet Ted wraz ze swoim psem zabierze Was na wspaniałą wycieczkę swoją łodzią. Obowiązkowym punktem są delfiny, na które naszczeka jego wierny przyjaciel.
Pelikan Bar, niesamowita chatka usytuowana daleko od brzegu, na Morzu Karaibskim jest idealnym miejscem gdzie spokojnie można wypić zimnego red stripe'a i porozmawiać z ludźmi.
Płynąc dalej łodzią docieramy do Black River gdzie zaraz za okrągłym barem na brzegu wpływamy na rzekę o tej samej nazwie by z bliska obejrzeć kilka krokodyli.
Wracamy do Treasure Beach z mnóstwem zdjęć i niezapomnianych wrażeń, "zmęczeni, ale szczęśliwi". Świadomi tego, że znowu przeżyliśmy coś, o czym nie napisały żadne, nawet najlepsze przewodniki.
W Jamajce zakochać się jest bardzo łatwo i choć to miłość trudna i kosztowna, warto mieć ją w swoim sercu i wciąż myślami do niej wracać...
najamajke.pl to odpowiedź dla tych, którzy chcą zobaczyć Jamajkę z takiej perspektywy, jaka pozwoli podziwiać jej prawdziwe piękno.
naJamajke.pl to alternatywa dla tych, którzy czują coś więcej, niż tylko chęć plażowania nad Morzem Karaibskim.
najamajke.pl to rozwiązanie dla tych, którzy nie boją się stąpać po nieznanym, to także idealne drzwi, które warto otworzyć, by podróżować bez powielania nudnych schematów.
najamajkę.pl gwarantuje niezapomniane przeżycia szkoda tylko, że nie bierze odpowiedzialności za tych, którzy po powrocie z jamajskiego raju już nie odnajdują się w codziennej rzeczywistości.
Mausoleum of Bob Marley w Nine Mile
Jako wielka fanka muzyki reggae jednym z oczywistych celów mojej podróży po Jamajce było odwiedzenie miejsca gdzie urodził się i spoczywa Bob. Być może moje idylliczne wyobrażenie o tym miejscu i nastawienie się na mentalną i duchową podróż do tego miejsca sprawiło, że nie sprostało moim oczekiwaniom. Niemniej jestem zdania, że żeby mówić o czymś a tym bardzie coś krytykować należy to samemu zobaczyć i poznać. A warto.
Wstęp kosztuje 1200 dolarów jamajskich plus świeca 100, której i tak nie odpalisz... na terenie muzeum znajduje się sklep z pamiątkami, restauracja gdzie na kilku ekranach LCD wyświetlane są zdjęcia i wywiady Boba i jego rodziny. Mnóstwo plakatów, zdjęć, a na jednej z gablotek można zobaczyć polską flagę, choć nigdy nie gościł w naszym kraju. Podobno warto to miejsce odwiedzić w dniu jego urodzin (6 luty). Organizowany jest wtedy koncert, na którym można spotkać i porozmawiać z jego dziećmi.
Oglądając zdjęcia z tego miejsca z 1998 roku widzę jak wiele się zmieniło przez 10 lat. Teren muzeum jest ogrodzony wysokim murem, a samo miejsce bardzo się rozwinęło i nadal się rozwija. Miły pan przewodnik opowiada o życiu Bob'a co chwile śpiewając jego piosenki. Jest łóżko, na którym spał, fotel, na którym odpoczywał, jest zielono żółto czerwony kamień, na którym tworzył teksty i muzykę do swoich piosenek. Jest grób jego dziadków, matki i jego samego. Na końcu przewodnik śpiewa "One love, one heart. Tip your tour guide and feel alright." pod bramą, która kończy wycieczkę po mausoleum.
Marta i Paulina. Warszawa, marzec 2009